wtorek, 21 października 2014

O co ten cały szum, czyli recenzja "Hopeless"



"Hopeless" - Colleen Hoover

Przez parę ostatnich miesięcy biłam się z myślami, czy przeczytać "Hopeless". Nad tą pozycją panował powszechny zachwyt, zarówno w Internecie, jak i wśród moich znajomych. Początkowo byłam raczej sceptycznie nastawiona, bo nie chciałam kolejnego, typowego i przewidywalnego romansu dla nastolatków. Na szczęście ta pozycja ku mojej wielkiej uldze, kompletnie różni się od młodzieżowych romansideł. Tu mamy bowiem do czynienia z ciekawymi bohaterami, a przede wszystkim historią, która dosłownie wbija w fotel. 



Okładka książki w pierwszej chwili intryguje, ale ostatecznie trochę zniechęciła mnie do sięgnięcia po tę powieść.

Sky jest siedemnastoletnią dziewczyną o burzliwej i nieznanej przeszłości. Dotychczas uczyła się w domu. Kiedy idzie po raz pierwszy do szkoły, poznaje Holdera - chłopaka, który podobnie jak Sky boryka się z niejasnymi lękami i trudnym dzieciństwem.


"Jedną z rzeczy, za które kocham książki, jest to, że dzieli się w nich ludzkie losy na rozdziały. To niesamowite, ponieważ nie można tego zrobić w prawdziwym życiu. [..] Niezależnie od tego, co się dzieje, życie toczy się dalej, czy ci się to podoba, czy nie, i nigdy nie możesz pozwolić sobie na to, żeby się zatrzymać i po prostu złapać oddech."



"Hopeless" jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Spodziewałam się typowego, przesłodzonego i zupełnie nierealnego w normalnym świecie romansu, a otrzymałam powieść z niesamowitą i strasznie zaskakującą i przede wszystkim bardzo dobrą historią. I za to daję książce punkt tak duży, że przymykam oko na irytujące mnie drobnostki (jak na przykład momentami zachowanie głównej bohaterki). Colleen Hoover ma niezwykle lekkie pióro i pisze w ten cudowny sposób, że jej książki czyta się z wypiekami na twarzy. Opowieść o przeżyciach Sky i Holdera jest intensywna, magiczna i po prostu piękna. Gorąco polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz