czwartek, 20 listopada 2014

Moje ulubione kontynuacje Disney'a



Chcę wam przedstawić najbardziej udane kontynuacje bajek Disney'a. Moim zdaniem oczywiście.  Napiszę osobno na temat animacji Pixara, bo to temat rzeka, a animacji mamy bez liku. To jest moja opinia i powrót do dzieciństwa. Subiektywnie i osobiście. 

MAŁA SYRENKA 



"Mała Syrenka" to absolutny klasyk Disneya. Ariel jest jedną z najbardziej lubianych księżniczek i nie ma się czemu dziwić. W moim przypadku jednak nie zawsze tak było. Moim punktem wyjściowym w przygodach syrenki była druga część "Powrót do morza". Tę kasetę miałam na video i utożsamiałam się z Melodią - córką Arielki (naprawdę, znałam na pamięć wszystkie teksty). Pierwszą część obejrzałam na poważnie niedawno, bo dopiero w zeszłym roku. 

I przyznaję, oryginalna opowieść jest zdecydowanie najlepsza, ale do dwójki mam zwyczajnie sentyment. Dlatego przymykam oko na raczej słabą fabułę i beznadziejny czarny charakter. Morgana jest marną imitacją Urszuli z pierwszej części i nie jest ani trochę straszna. W końcu w Urszuli najbardziej przerażający był jej "ogródek dusz". Taka Morgana nie ma nic do zaoferowania.

Trzecia część, mówiąca o wydarzeniach sprzed spotkania Ariel z Erykiem jest już bardzo na siłę. Dodatkowo przykro mi, że Ariel wychowywała się w tak smutnym miejscu, była całkowicie odcięta od świata, a za muzykowanie trafiało się do więzienia. Tę część ratuje tylko jedna świetna piosenka: "Wciąż pamiętam". 




ZAKOCHANY KUNDEL



W przypadku "Zakochanego kundla" sprawa wygląda podobnie, bo moim punktem wyjścia również była część druga. Powstanie "Przygód Chapsa"  jednak jest nieco bardziej kontrowersyjne.  Od oryginalnej historii minęło prawie 50 lat. Może jestem w mniejszości, ale chyba bardziej podobała mi się właśnie ta druga część. Pewnie częściowo wynika to z sentymentu, ale myślę, że może chodzić o to, że średnio przemawiają do mnie bajki z lat 30-tych, 40-tych, 50-tych. Nie trafia do mnie "Królewna Śnieżka" i "Alicja w krainie czarów", i tak też jest z przygodami Lady i Trampa. Za to dzielny Chaps nigdy mi się nie nudzi, chociaż rzeczywiście animacja może nie mieć już tego klimatu. 



Są też takie bajki, których kontynuacji wyczekuję od bardzo, bardzo dawna. Mimo, że niektóre z nich są zapowiadane od lat, jak nie było, tak nie ma śladów informacji. To znaczy mówi się, że mają być, ale minęło już wiele lat i nadal nic nie wiadomo o dacie oficjalnej premiery. Zupełnie jakby prace nad danym filmem zostały po prostu zawieszone. To nie jest tak, że jestem jakoś niesamowicie szczęśliwa z powodu kolejnych części, bo większość z nich jest duża słabsza od oryginału, ale i tak przecież obejrzę je z wielką radością. Z Disneya przecież się nie wyrasta. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz