wtorek, 11 listopada 2014

"Wakacje Mikołajka", czyli jak zrobić bajkę niekoniecznie dla dzieci



Korzystając z weekendu rodzinnego w Multikinie, wybrałam się z rodziną na "Wakacje Mikołajka". Film był wyświetlany w kinach w trakcie wakacji, ale wtedy nie udało mi się pójść. Było naprawdę dobrze. "Wakacje Mikołajka" są zabawne i bardzo przyjemne w odbiorze, chociaż pierwszej części nie dorównują.  


Lato to dla naszego bohatera najwspanialsza pora roku. Mikołajek wraz z rodzicami i babcią (teściowa na wakacjach!) wyjeżdżają do nadmorskiego kurortu. Film jest luźną adaptacją książki René Goscinnego oraz Jeana-Jacquesa Sempé. Aktor grający Mikołaja musiał zostać zmieniony, jako, że od pierwszej części minęło już pięć lat. Nie jest to jednak wcale zauważalne w filmie. Gdybym nie wiedziała o tej zmianie, to chyba wcale bym nie zauważyła. Rodzice zostali ci sami, ale to akurat dobrze. 



Uwielbiam humor sytuacyjny w "Mikołajku". Podczas niektórych scen śmiałam się w głos, ale odnoszę wrażenie, że to nie za bardzo jest film dla dzieci. Niektóre mogłyby być wręcz zażenowane w pewnych momentach. Cała produkcja zawiera sporo jak na film familijny nawiązań do seksu. I tak tata Mikołajka kąpie się z dziwną Niemką na plaży dla nudystów, a mama idzie w tango ze słynnym francuskim reżyserem. 

W niektórych momentach czułam się jako widz niezręcznie z powodu specyficznego poczucia humoru. Czarnego humoru, który normalnie lubię, ale nie w takim wydaniu, bo to było niesmaczne. Nie chcę zdradzać za wiele, ale w tego typu filmie nie powinno mieć miejsca coś takiego. Inną sprawą jest trochę niezrozumiałe dla mnie nawiązanie do "Lśnienia". Chyba każdy kojarzy psychodeliczne bliźniaczki z hipnotyzującymi oczami.  Tu mamy Izabelę, dziewczynkę, która  nic nie mówi, ma "wytrzeszcz" i warkoczyki na głowie. Biedny Mikołajek myśli, że jego rodzice chcą go wyswatać i próbuje się jej pozbyć. 



"Wakacje Mikołajka" ujmują dziecięcą beztroską i wyobraźnią bohatera. Myślę jednak, że bardziej przypadnie do gustu starszym widzom, bo młodsi po prostu mało z tego wszystkiego rozumieją. Wiem co piszę, bo siedziałam w sali z moim tatą i młodszą siostrą, więc doskonale widziałam ich reakcję. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz