wtorek, 2 grudnia 2014

"Niebezpieczne istoty", czyli spinoff trylogi "Beautiful Creatures"



"Niebezpieczne istoty" - Kami Garcia, Margaret Stohl


Pamiętacie popularną nie tak dawno temu trylogię "Piękne istoty"? Niezwykła historia Leny Duchannes i jej rodziny zagościła w sercach wielu młodych czytelników, a książka doczekała się nawet ekranizacji. Teraz nadeszła pora na przyjrzenie się jej kuzynce Ridley - iście niebezpiecznej istocie ciemności. Jak się skończyło to starcie? No to czytajcie dalej. 



Ridley jest jedną z Obdarzonych. Jako Syrena posiada niezwykłe zdolności manipulowania ludźmi, które wykorzystuje z pełną premedytacją i czasami zupełnie bez serca. Bohaterka wyjeżdża wraz ze swoim chłopakiem Linkiem do Nowego Jorku. Nie wie jeszcze jednak do jakiej niebezpiecznej sytuacji doprowadzi i co to oznacza dla jej najbliższych. 

Spinoffy są dosyć niebezpieczną formą. Czytelnicy co prawda znają już świat i bohaterów, ale zazwyczaj przygody postaci drugoplanowych nie przykuwają takiej uwagi. Przykładem mogą być "Dary Anioła", gdzie, o ile główna bohaterka jest w porządku, to nie chciałabym zgłębiać szczegółów życia takiego Aleca. W "Niebezpiecznych istotach" sprawa wygląda zgoła inaczej. Lena z pierwotnej trylogii była  nieco przesłodzona i idealna. Ridley, jako istota ciemności ma dużo więcej do powiedzenia.  Wie, czego chce i nie ma żadnych zahamowań. 

Autorki w "Niebezpiecznych Istotach" pokazują nam zupełnie inny świat. Tu nie ma już miejsca na walkę dobra ze złem, bo podziału na tych dobrych i złych po prostu nie ma. To gra w układy pomiędzy wpływowymi, a jednocześnie najbardziej groźnymi istotami ciemności. W połączeniu z wątkiem lekko kryminalnym powieść czyta się bardzo szybko, ze sporą przyjemnością. Niewątpliwym minusem książki jest jednak postać Linka, który pozostaje nudny do szpiku kości. Nie mogę wyjść ze zdziwienia, jak Ridley, która jest najciekawszą postacią w całych Kronikach Obdarzonych, wytrzymuje z nim. 

Ostatecznie "Niebezpieczne Istoty" wypadają znacznie lepiej w porównaniu z pierwotną trylogią i są ciekawą alternatywą dla osób, które poszukują w powieściach Kami Garci i Margaret Stohl trochę bardziej mrocznego świata. 


P.S. Postaram się jeszcze w tym tygodniu zrobić małe  książkowe podsumowanie listopada. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz