"UTRATA" - Rachel Van Dyken
Wydawnictwo: Feeria Young
Kiersten właśnie rozpoczyna studia. Przez ostatnie dwa lata, na skutek tragicznych wydarzeń, izolowała się od świata. W konsekwencji ma spore braki w życiu towarzyskim i miłosnym. Kiedy poznaje Westona wszystko się zmienia. Nie wiadomo do czego doprowadzi ich burzliwa znajomość i pojawia się kluczowe pytanie, mianowicie czym jest tytułowa Utrata i co to oznacza dla bohaterów.
Jak to zwykle bywa z tego typu powieściami, ,, historia jest bardzo wciągająca. Akcja toczy się szybko i ciekawie, a sami bohaterowie, choć stereotypowi, sprawiają sympatyczne wrażenie. Szczególną uwagę przykuwa Weston. Denerwującą tendencją, która co rusz pojawia się w książkach z gatunku New Adult, jest to, że bohaterowie są bardzo stereotypowi. W przypadku "Utraty" jest podobnie. Kiersten to typowa szara myszka, trochę wyalienowana i przez to odstająca od rzeczywistości. Jest nieświadoma swojej urody i bardzo niedoświadczona w obcowaniu z płcią przeciwną. Weston sprawia wrażenie niebezpiecznego i niedostępnego faceta z tajemniczą przeszłością. Jakiekolwiek zbliżenie się do niego, czy choćby zapoznanie jest uważane w kręgach studenckich (tych damskich oczywiście) za nie lada sukces. Przy bliższej relacji to mężczyzna doskonały pod każdym względem. To całe idealizowanie postaci sprawia, że przestają być bohaterami niemal z krwi i kości, i stają się jedynie ideami bohaterów. Czytelnik przestaje się z nimi utożsamiać (naprawdę ciężko utożsamiać się z ideałem), przez co historia staje się dwuwymiarowa.
Mimo tych zarzutów "Utrata" jest naprawdę wciągającą lekturą. Po skończeniu zapragnęłam natychmiast sięgnąć po kolejną część. Jako lekka i przyjemna powieść sprawdza się znakomicie, dlatego z czystym sumieniem mogę ją polecić. Zwłaszcza nastolatkom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz