"Kłamca. Papież sztuk" - Jakub Ćwiek
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Zaniedbuję Was ostatnio, kochani. Niestety klasa maturalna to już nie przelewki, choć staram się znajdować czas na czytanie, to z pisanie bywa problemem (zwłaszcza w natłoku prac domowych, wypracowań i zaliczeń). Trzymam się jednak dobrej myśli i zapraszam Was dzisiaj do zapoznania się recenzją książki fantastycznej (w każdym znaczeniu tego słowa) i w dodatku polskiej. Dodam tylko, że w "Kłamcy" zakochała się większość moich szkolnych przyjaciół. Ba, dwie osoby zaczęły nawet trzymać wykałaczki w zębach na wzór Lokiego.
Nordycki bóg kłamstwa Loki nie ma lekko. Działa na usługach aniołów, co samo w sobie nie jest zajęciem lekkim i przyjemnym, z aniołami wszakże ciężko się dogadać. Teraz staje mu na drodze jeden z jego największych wrogów - Dezyderiusz Crane, samozwańczy bóg popkultury. A żeby było zabawniej powołał go do życia sam Kłamca w duecie z... Thorem.
Ćwiek nie zawodzi. Mimo, że sama opowieść o Kłamcy zakończyła się już parę lat temu, o Lokim jest jeszcze sporo do opowiedzenia. Akcja "Papieża sztuk" toczy się mniej więcej między drugim a trzecim tomem. Autor zachwyca lekkim piórem i bardzo licznymi nawiązaniami do popkultury. Dodatkowo ta część, jako pierwsza jest interaktywna - znajdziemy tutaj fragmenty komiksu, podwójną, niespotykaną narrację i będziemy musieli przeskakiwać momentami na drugi koniec książki. Można się oczywiście zbuntować i tego nie przestrzegać, ale obiecuję wam, że tak będzie dużo zabawniej. Część książki stanowią anegdoty przywołane przez autora, które dotyczą powstawania serii o Kłamcy przez ostatnią dekadę.
Serdecznie polecam wam lekturę serii (choć najlepiej od początku) i jestem pewna, że nie będziecie mogli wyzwolić się spod hipnotyzującego uroku głównego bohatera. Podobnie jak ja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz